gościnnie dziś na blogu, w rocznice sławetnej batalii kircholmskiej (27 IX 1605) 
imć pan Jakub Pokojski, praktyk prawa via własna kancelaria, rekonstruktor wojskowości staropolskiej, szermierz w Signum Polonicum, autor min 
Z okazji 412 rocznicy bitwy zapraszam do przeczytania mojego artykułu o bitwie pod Kircholmem:)
KIRCHOLM 1605
„Bardziej się temu zwycięstwu potomne wieku dziwować, aniżeli wierzyć będą”
Jakub Sobieski, ojciec Jana III Sobieskiego
Kircholm. Miejsce wiecznej chwały oręża 
polsko-litewskiego. Miejsce wiecznej chwały husarii. Jan Karol 
Chodkiewicz – legendarny wódz. Bitwa nazywana Małymi Kannami, wykładana w
 amerykańskiej akademii wojskowej West Point jako przykład 
mistrzowskiego manewru kawalerii. Bitwa ta, wraz z późniejszą o 5 lat 
bitwą pod Kłuszynem i nie mniej legendarnym wodzem, Stanisławem 
Żółkiewskim stanowią symbol potęgi i skuteczności wojsk Rzeczpospolitej 
Korony Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego, które mimo 
wielokrotnej przewagi liczebnej przeciwnika, zwyciężały zarówno 
żołnierzy Zachodu, jak i wojowników Wschodu. Pamiętając również o bitwie
 pod Chocimiem w 1621 roku, gdzie 7 września husaria pokonała w jednej 
szarży 15(!)–krotnie liczniejszych Turków rycerzom Rzeczpospolitej 
należy również przyznać prymat nad wojownikami Południa. O chwale 
tamtych dni nie można zapominać. Szczególnie teraz, w związku ze  412 
rocznicą wiktorii kircholmskiej.
Ale jak doszło do tej bitwy i jaki był jej przebieg? O tym mówi niniejszy tekst.
Wojna o Inflanty, podczas której stoczono bitwę pod Kircholmem wpisuje 
się w wielki konflikt o dominium maris baltici, władzę nad basenem morza
 bałtyckiego.  Kiedy w listopadzie 1592 zmarł król Szwecji Jan III Waza,
 droga do tronu stanęła otworem przed Zygmuntem III, jego synem, będącym
 już władcą Rzeczpospolitej. Został on koronowany na króla Szwecji w 
lutym 1594 roku. Następnie Zygmunt III wrócił do Polski, pozostawiając 
zarządzanie państwem radzie państwa ze swoim stryjem Karolem 
Sudermańskim na czele. Ażeby utrzymać władzę, Zygmunt III Waza musiał 
wyruszyć na zbrojną wyprawę, która jednak nie zakończyła się sukcesem 
(układ w Linkoping 1598). W 1599 roku Riksdag zdetronizował Zygmunta III
 i powołał na tron jego małoletniego syna Władysława, a w 1600 ustanowił
 królem Szwecji Karola Sudermańskiego. W odpowiedzi na to Zygmunt III 
Waza, realizując zresztą postanowienia pacta conventa, przyłączył 
Estonię do Rzeczpospolitej. Rozpoczęła się wojna.
Wojska szwedzkie, 
które w sierpniu 1600 roku przybyły do Inflant, uderzyły na Parnawę i 
Dorpat. Dowódca polski, Jerzy Farensbach, nie miał sił na powstrzymanie 
naporu Szwedów. Udało mu się jedynie 29 października pod Karksi rozbić 
wydzielony oddział wroga dowodzony przez naturalnego syna Karola IX 
Sudermańskiego – Karla Karlsona Gyllehielma. Ofensywa szwedzka trwała 
jednak dalej. Skandynawowie do marca 1601 zajęli większość Inflant. 
Sytuacji nie poprawiło wspaniałe zwycięstwo Macieja Dembińskiego 
odniesione 7 stycznia 1601 roku pod Kiesią. Mimo zaskoczenia liczące 750
 żołnierzy oddziały Rzeczpospolitej odparły i zniszczyły trzytysięczny 
korpus szwedzki Hansa Bengtssona. Siły polskie poniosły niewielkie 
straty (ok. 10 zabitych), podczas gdy Szwedzi – druzgocące (2000 
zabitych). W czerwcu 1601 roku broniący się ostatkiem sił zamek 
Kokenhausen oblegali Szwedzi. Krzysztof Radziwiłł „Piorun” przybył pod 
miasto, by zmusić Szwedów do kapitulacji. Dwudziestego trzeciego czerwca
 1601 nadeszła z odsieczą armia pod dowództwem Karla Karlsona 
Gyllehielma. W bitwie pod Kokenhausen liczące 3000 ludzi wojska 
Rzeczpospolitej rozbiły 4900 Szwedów, tracąc 80 zabitych, podczas gdy 
Skandynawowie stracili 2000 zabitych. Klęska ta nie powstrzymała jednak 
Karola IX od prób zdobycia Diamentu i Rygi pod koniec lata 1601 (mimo 
polskiego zwycięstwa pod Rauną 6 lipca). Dopiero wieści o nadciągającej 
armii Rzeczpospolitej skłoniły go do powrotu do Szwecji po posiłki. 
Zarówno pod Kiesią, jak i Ergle (2 czerwca 1601 roku) oraz Kokenhausen 
kawaleria szwedzka nie wytrzymywała uderzenia husarii, przewaga polska w
 polu była przygniatająca. W starciach z zachodnią sztuką wojenną 
„anachroniczna” armia polska wykazywała swoją wyższość.
Na jesieni 
1601 roku zaczęła się metodyczna kampania oblężnicza pod dowództwem Jana
 Zamoyskiego. W ciężkich warunkach atmosferycznych wojska polskie 
zdobywały utracone wcześniej twierdze i miasta. W grudniu odbito Wolmar,
 w maju 1602 Fellin, we wrześniu Biały Kamień. Był to już ostatni tak 
duży sukces tej kampanii. Ale strona polska nie tylko oblegała miasta, 
stoczyła też wiele zwycięskich potyczek (Ergene 6 listopada 1601, 
Poltsaama 1 marca 1602, Tartu 27 marca 1602, duże starcie Stanisława 
Żółkiewskiego z generałem Reinholdem Arnepem pod Rewlem 30 czerwca 
1602). Karol IX uchylał się jednak od walnej bitwy. Przebieg tej 
kampanii wskazuje, że mimo trudności i braków materiałowych przewagę 
miała strona polska. Po zdobyciu Białego Kamienia wojna zamarła z powodu
 obustronnego wyczerpania oraz nadchodzących słot jesiennych.
Dowództwo w Inflantach przejął Jan Karol Chodkiewicz. Kampania 1603 roku
 nie obfitowała w większe starcia, ponieważ obie strony zbierały siły. 
Dysponując skromnymi siłami, hetman zmusił w kwietniu 1603 do 
kapitulacji Dorpat. Oprócz tego wojska polskie odniosły kilka lokalnych 
sukcesów, rozbijając niewielkie oddziały szwedzkie (dwukrotnie pod 
Rakwere – 5 marca i 3 czerwca oraz pod Starą Parnawą 12 czerwca).
Rok 1604 przyniósł szwedzką ofensywę Arvida Erikssona Stalarma w 
kierunku Białego Kamienia. Jan Karol Chodkiewicz, chcąc ratować miasto, 
zdecydował się stoczyć bitwę polową. Dwudziestego piątego września 1604 
liczące 2300 żołnierzy wojska Rzeczpospolitej rozbiły 6000-7000 Szwedów.
 Mimo zastosowania nowego szyku – w szachownicę – Szwedzi nie wytrzymali
 potężnych szarż husarii i ulegli Chodkiewiczowi. Stracili ok. 3000 
ludzi, podczas gdy Litwini – zaledwie 81. Znaczne opóźnienia w wypłacie 
zaległego żołdu spowodowały zawiązanie przez wojsko konfederacji . 
Powstała sytuacja uniemożliwiła Rzeczpospolitej wyprowadzenie ofensywy.
Nadszedł pamiętny rok 1605.
11 sierpnia 1605 Fryderyk Mansfeld wylądował z 4 tysiącami Szwedów u 
ujścia Dźwiny i rozpoczął, jak się okazało, ostatecznie  nieudane 
oblężenie Diamentu. Na wieść o tym, hetman wielki litewski Jan Karol 
Chodkiewicz obozujący pod Dorpatem (230 km od Rygi, która była głównym 
celem Szwedów w tej kampanii) ruszył z 3400 ludźmi ku Rydze. Gdy dotarł 
do Wolmaru, otrzymał wiadomość, że od Rewla odległego o 240 km idzie 
Anders Lenartsson z 5 tysiącami żołnierzy. By nie dopuścić do połączenia
 wroga, który i tak pojedynczo był liczniejszy od jego wojska, ruszył na
 nowego przeciwnika i w okolicach Fikemojzy przeciął mu drogę. Jednakże 
Szwedzi walki nie przyjęli, mimo przewagi liczebnej cofnęli się w błota i
 ufortyfikowali, jedynie toczyli liczne harce, zresztą bardzo korzystne 
dla wojsk polsko-litewskich (podobno miało paść aż 200 Szwedów). Szwedzi
 odskoczyli od sił hetmana i pomaszerowali ku Parnawie, gdzie wylądował 
trzeci korpus szwedzki pod dowództwem króla Karola IX Sudermańskiego 
liczący 5 tysięcy ludzi. Skandynawowie połączyli się i pomaszerowali 
nadmorskim traktem ku Rydze. Po osłonięciu Felina, Jan Karol Chodkiewicz
 poprzez Wolmar, w którym znalazł się 16 września, ruszył równolegle do 
Szwedów, obserwując ich ruchy. Gdy dotarł do Kiesi otrzymał wiadomość, 
że Karol IX znajduje się w oddalonym o 80 km Salis i jest gotów stoczyć 
bitwę. Ale Szwedzi nie zdecydowali się na atak i 23 września dotarli do 
Rygi, gdzie połączyli się ze znajdującą się tam resztą wojska. Nad 
miastem zawisło śmiertelne niebezpieczeństwo. Hetman  Chodkiewicz, 
wiedząc, że tylko bitwa polowa może uratować miasto, ruszył 24 września 
forsownym marszem w kierunku Rygi. Po dwóch dniach, podczas których 
wojska Rzeczpospolitej przeszły 125 km (jak pisano, konie były tak 
zmęczone, że nie chciały iść), dotarł hetman pod Kircholm, odległy od 
Rygi o 23 km, gdzie rozbito obóz.
Najeźdźcy uzyskali informację o 
nadejściu wojsk Chodkiewicza tego samego dnia, ponieważ pochwycili 
jeńca, towarzysza husarskiego Pawła Krajewskiego, którego przesłuchiwał 
sam szwedzki król. Na zebranych oficerach wielkie wrażenie zrobiła dumna
 postawa jeńca. Karol IX początkowo chciał uderzyć na wojska 
polsko-litewskie częścią sił, jednak w wyniku oporu oficerów (Anders 
Lenartsson miał wówczas stwierdzić, że: „prędzej Wasza Królewska Mość 
Dźwinę wstecz płynącą, niż Litwinów i ich hetmana z pola uchodzących”), 
zmienił zdanie. Finalnie, król Szwecji zadecydował o przerwaniu 
oblężenia Rygi, co samo w sobie było już sukcesem Chodkiewicza, i ruszył
 całością sił na przeciwnika. Armia szwedzka wyszła z obozu późną nocą. 
Wśród strug ulewnego deszczu ciągnęła działa. Nad ranem 27 września, po 
nieprzespanej nocy, Szwedzi dotarli pod Kirchom i ustawili się w szyku 
bojowym. Wojska polsko-litewskie, po wysłuchaniu zarządzonej przez 
hetmana Mszy Świętej, również stanęły w szyku bitewnym.
Liczebność 
wojsk szwedzkich wynosiła, w zależności od źródeł i obliczeń historyków,
 od 10 000 do 14 000 żołnierzy, przy znaczącej przewadze piechoty nad 
kawalerią (11 tysięcy piechoty i 3 tysiące kawalerii przy 14 000 
żołnierzy) oraz 11 dział. Wojska polsko-litewskie według różnych 
szacunków liczyły od 3 300 do 4 000 żołnierzy, wliczając w to 300 
rajtarów Kurlandzkich, dowodzonych przez lennika Rzeczpospolitej, 
księcia Fryderyka Ketlera, który tuż przed rozpoczęciem bitwy dołączył 
do wojsk hetmana. W składzie armii hetmańskiej przeważała kawaleria, 
głównie husaria (piechoty było ok. 1 000 żołnierzy). Dlatego też, 
stosunek sił przedstawiał się mniej więcej jak 1 : 3 na korzyść Szwedów.
Jednakże należy zauważyć, że dane te są często wielkościami etatowymi, 
dlatego z racji tzw. ślepych porcji oraz naturalnych ubytków w postaci 
chorych, rannych i zabitych składy obu armii trzeba obniżyć o ok. 
10-20%. Co więcej, do składu armii polsko-litewskiej musimy dodać luźną 
czeladź (szwedzka czeladź została w obozie pod Rygą), tym bardziej że 
przynajmniej część tej czeladzi, została zorganizowana w oddziały i 
stanęła na straży obozu oraz za szykiem wojska. Jakkolwiek źródła milczą
 o użyciu czeladzi w bitwie sama jej obecność mogła wpływać na morale 
obu armii (choćby poprzez pomnożenie wojsk Rzeczpospolitej w oczach 
Szwedów. Trudno określić chociażby w przybliżeniu ilość „hołoty” jak 
wtedy mówiono, z pewnością jednak można szacować ich liczebność na kilka
 tysięcy.

 
Obie armie stanęły naprzeciwko siebie, prostopadle lub 
lekko skosem do rzeki, przy czym wojska Chodkiewicza stały tyłem do 
rzeki Dźwiny, oparte o swój obóz otoczony trzema rzędami wozów, na co 
miedzy innymi wskazują słowa hetmana z przemowy wygłoszonej przed bitwą 
(„Teraz już nie ma nadziei na ratowanie się ucieczką, bo zagradza ją z 
jednej strony wróg a z drugiej Dźwina”).
Szyk wojsk polsko-litewskich 
przedstawiał się następująco: - lewe skrzydło, dowodzone przez Tomasza 
Dąbrowę, w trzech rzutach liczyło łącznie 900 kawalerzystów, głównie 
husarii. Z nimi stanęła czeladź i wolontariusze,
- centrum, 
dowodzone przez Wincentego Wojnę składało się z elity („ledwie nie 
przedni ludzie”), 300 husarzy pułku hetmańskiego, wspartego 300 
rajtarami Kurlandzkimi. To właśnie im hetman przeznaczył najtrudniejsze 
zadanie. Za nimi stał odwód, 200 husarzy Teodora Lackiego,
- prawe skrzydło, dowodzone przez Jana Piotra Sapiehę, w trzech rzutach liczyło łącznie 650 husarzy,
- piechota, licząca 1 000 żołnierzy z dwoma działami, stała na lewo od chorągwi Wojny,
- obóz ochraniały chorągwie tatarskie w liczbie 350 żołnierzy wraz z 2 działami.
Sam hetman Jan Karol Chodkiewicz znajdował się pomiędzy rycerzami Teodora Lackiego a prawym skrzydłem Sapiehy.
Wojska szwedzkie ustawione były w czterech rzutach:
- pierwszy rzut składał się z 5 600 piechurów w 7 oddziałach dowodzonych przez Andersa Lenartssona wraz z 11 działami,
- drugi rzut liczył 1 300 kawalerzystów, w czasie bitwy rozdzielił się 
na lewe skrzydło Brandta (700 żołnierzy) i prawe Mansfelda (600 
konnych),
- trzeci rzut składał się z 4 600 piechurów dowodzonych przez księcia Fryderyka Luneburskiego,
- czwarty rzut, stanowiący odwód, liczył 800 kawalerzystów, pod 
dowództwem samego króla Karola IX Sudermańskiego, przy którym powiewała 
wielka chorągiew z napisem Sum, Sum, Sum, czyli Jestem, Jestem, Jestem.
Szwedzi zajęli pozycje na piaszczystym wzniesieniu, dzięki 
czemu mieli ogląd na sytuację oraz byli chronieni przed atakiem sił 
odsieczowych (sukces szarży kawalerii w zbrojach pod górę po piasku na 
czworoboki piechoty byłby niepodobieństwem).

 
Od rana trwały
 walki harcowników, które wykazywały zdecydowaną przewagę Polaków i 
Litwinów, jednakże nie powodowały one złamania szyku przeciwnika i 
opuszczenia przez Szwedów korzystnej pozycji. Około południa Chodkiewicz
 zdecydował się sprowokować wroga i wezwał harcowników do powrotu, 
pozorując odwrót całej armii, klasyczny manewr taktyczny Wschodu. Karol 
IX Sudermański odrzucił przestrogi dowódców, wręcz zarzucił księciu 
Fryderykowi Luneburskiemu, narzeczonemu królewskiej córki, tchórzostwo: 
„Otóż będę miał zięcia, któremu bardziej kądziel niż broń przystoi”. W 
odpowiedzi książę zszedł z konia, włożył hełm, wziął pikę i ustawił się w
 szyku piechoty, by walczyć jak prosty żołnierz. Jak pokazał czas, 
podzielił również los zwykłych żołnierzy… Władca nakazał marsz pierwszym
 dwóm rzutom, piechocie i kawalerii. Za nimi, w pewnej odległości, miały
 postępować pozostałe dwa rzuty.
Gdy maszerujące 7 oddziałów
 pierwszego rzutu szwedzkiej piechoty zbliżyło się do polsko litewskich 
pozycji, jednocześnie rozciągając się nieco w marszu, piechota polska 
oddała salwę, wystrzeliły armaty i na 5 600 Szwedów uderzyło 300 husarzy
 Wojny i 300 rajtarów, razem 600 kawalerzystów. Należy zauważyć, że 
gdyby nie przybycie Kurlandczyków, zadanie to miało wykonać tylko tych 
300 husarzy, co pokazuje jak ogromna wiarę w umiejętności husarzy Wojny 
pokładał hetman. Uderzenie kawalerii Rzeczpospolitej było straszne i 
krwawe, jednak co może wydawać się szokujące, owych 600 kawalerzystów 
poczęło przeważać nad 5 600 piechurami („przełomili nie bez straty 
swojej”).
Z lewego skrzydła ruszyło 900 jeźdźców Dąbrowy, 
którzy zatoczyli łuk by uderzyć z wiatrem, tak, aby dym i kurzawa 
utrudniała wrogowi obserwację. Rozgromili oni prawoskrzydłową kawalerię 
Mansfelda liczącą 600 ludzi i uderzyli, jadąc na karkach uciekającego 
wroga w piechotę. Za rajtarami ruszyły w pościg chorągwie tatarskie.
W tym samym czasie, rajtarzy Brandta, w sile 700 ludzi, chcąc 
okrążyć swojego przeciwnika, uderzyli na siły Sapiehy, liczące 650 
rycerzy. Rozgorzała walka, dla której rozstrzygnięcia Karol IX pchnął na
 pomoc swój odwód (800 kawalerzystów). W odpowiedzi Chodkiewicz nakazał 
uderzyć odwodowym chorągwiom Lackiego (200). W tym momencie miało dojść 
do groźnej sytuacji, gdy w zamęcie bitewnym do hetmana Jana Karola 
Chodkiewicza zbliżył się szwedzki rajtar i wypalił w hetmana z 
pistoletu. Na szczęście nie trafił, natomiast „Belzebub”, bo takie 
hetman nosił przezwisko, natarł na przeciwnika z szablą w ręce i poraził
 go śmiertelnie. Szwedzka kawaleria została rozbita, a rycerze 
Rzeczpospolitej z prawego skrzydła, wraz z częścią sił Tomasza Dąbrowy, 
uderzyli na piechotę szwedzką trzeciego rzutu. Wojsko Skandynawów nie 
wytrzymało natarcia, i cała armia szwedzka zaczęła uciekać. Rozpoczęła 
się pogoń i rzeź. Część osaczonych oddziałów piechoty walczyło do końca,
 tak zginął Lenartsson, dowódca pierwszego rzutu piechoty, zginął 
również książę Fryderyk Luneburski, podobno od szabli Tomasza Dąbrowy. 
Brandt, dowódca lewego skrzydła jazdy dostał się do niewoli. Karol IX 
Sudermański został ranny. Poświęcenie rajtara Henryka Wrede uratowało 
życie królowi szwedzkiemu, gdyż rajtar ten oddając swemu monarsze swego 
konia sam zginął od polskich szabel. Wódz szwedzki z ledwością uciekł z 
pola bitwy. Gdy dotarł na okręt, z zemsty za pogrom, zabił bezbronnego 
jeńca, towarzysza husarskiego Pawła Krajewskiego, czym dopełnił swej 
hańby. Żołnierze hetmańscy zdobyli wszystkie działa i 60 chorągwi. 
Zdobyto również szwedzki obóz pod Rygą wraz z całym dobytkiem.
Bitwa o Rygę została wygrana.
Na polu walki, według różnych szacunków i źródeł, padło od 6 000 
do 9 000 Szwedów, wzięto 400 jeńców. Za wyższymi liczbami strat 
najeźdźców mogą wskazywać m.in. dwie informacje – pierwsza, to ryski 
poemat wskazujący na odnalezienie 8 903 ciał Szwedów po bitwie, drugi to
 napis na pomniku ku czci Henryka Wrede znajdujący się w Kircholmie, 
dzisiejszym Salaspils. Pomnik ten ufundowali sami Szwedzi a mówi on 
właśnie o 9 000 poległych.
Wojska polsko-litewskie straciły ok. 100 zabitych i 200 rannych, do tego stracono wiele koni.
Gratulacje z okazji wielkiego zwycięstwa przysłali papież Paweł 
V, cesarz Rudolf II, król Anglii Jakub I, sułtan Achmed I i szach perski
 Abbas I.
Bitwa pod Kircholmem jest przykładem mistrzowskiego 
dowodzenia oraz zastosowania ekonomiki sił (mimo trzykrotnej przewagi 
liczebnej wroga, na decydującym lewym skrzydle Chodkiewicz uzyskał 
przewagę liczebną). Nazywana Małymi Kannami, małymi może być tylko z 
racji ilości biorących udział w bitwie żołnierzy, ponieważ Hannibal 
pokonał i rozgromił dwukrotnie liczniejszych Rzymian, natomiast 
Chodkiewicz dokonał tego przy trzykrotnej przewadze Szwedów. Również 
zmieszanie piechoty szwedzkiej przez własną, uciekającą przed husarią 
kawalerią było taktycznym majstersztykiem. Kunszt dowódczy hetmana mógł w
 pełni zabłysnąć również dzięki temu, że na placu boju walczyła husaria –
 świetnie wyszkolona, wyposażona  i uzbrojona kawaleria, jeżdżąca na 
najlepszych i najdroższych koniach, charakteryzująca się bodaj czy nie 
najważniejszą cechą na dawnym polu bitwy – bardzo wysokim, niezachwianym
 morale.  Parafrazując znane zdanie, pod Kircholmem lew dowodził armią 
lwów, dlatego też zwycięstwo wojsk polsko-litewskich dowodzonych przez 
hetmana wielkiego litewskiego Jana Karola Chodkiewicza nad trzykrotnie 
liczniejszą armią szwedzką dowodzoną przez króla Szwecji Karola IX 
Sudermańskiego było tak druzgocące i kompletne, że nie miało wielu 
podobnych sobie w historii świata.
Kuba 
Pokojski
Bibliografia selektywna:
1. Antanavicius D., Znane i 
nieznane źródła do kampanii kircholmskiej w 1605 roku, [w:] Wojny 
Północne w XVI-XVIII wieku, pod red. Bogusława Dybasia, Toruń 2007.
2. Balcerek M., Księstwo Kurlandii i Semigalii w wojnie Rzeczpospolitej ze Szwecją w latach 1600-1629, Poznań 2012.
3. Gerber K., Bitwa pod Kircholmem w historii i kulturze historycznej, 
[w:] Wojny Północne w XVI-XVIII wieku, pod red. Bogusława Dybasia, Toruń
 2007.
4. Herbst S., Wojna inflancka 1600-1602, Zabrze 2006.
5. Herbst S., Wojna inflancka 1603-1604, w: Studia Historica. W 35 lecie pracy naukowej Henryka Łowmiańskiego, Warszawa 1958.
6. Leśniewski S., Wielcy Hetmani Rzeczpospolitej, Warszawa 2003.
7. Majewski W., Wojny polsko–szwedzkie 1600-1629, w: Polskie Tradycje 
Wojskowe, t.1, pod red. Janusza Sikorskiego, Warszawa 1990
8. Mała Encyklopedia Wojskowa, tom 2, Warszawa 1970.
9. Nowak T., Wimmer J., Historia Oręża Polskiego 963-1795, Warszawa 1981.
10. Poczet Hetmanów Rzeczpospolitej. Hetmani Litewscy, pod red. Mirosława Nagielskiego, Warszawa 2006.
11. Pokojski K., Tczew 1627, Warszawa 2015.
12. Sawicki M., Bitwa kircholmska w świetle polsko – i 
niemieckojęzycznych gazet ulotnych, [w:] Wojny Północne w XVI-XVIII 
wieku, pod red. Bogusława Dybasia, Toruń 2007.
13. Sikora R., Niezwykłe bitwy i szarże husarii, Warszawa 2011.
14. Turnbull S., Wojny Złotego Wieku, Warszawa 2007.
15. Wisner H., Bitwa kircholmska – pytania i wątpliwości, [w:] Wojny 
Północne w XVI-XVIII wieku, pod red. Bogusława Dybasia, Toruń 2007.
16. Wisner H., Kirchom 1605, Warszawa 2005.
ps
 Kuba, wielkie dzięki!
ps'
artykuł mości Mariusza Blacerka o liczebnosci armii Rzeczpospolitej pod Kirholmem wedle mapy Erica Dahlberga