Wednesday, April 7, 2010

czolem,
today I am going to write mostly in my dear Polish language, for the subject matter - particular author and his fiction books - to my knowledge, has not moved outside the Polish language publications.   
Basically, there is this very particular writer in the III Polish Republic who writes about Old Poland and his books are published and more importantly are bought by readers, a great accomplishment in rather weak Poland's book market. I am talking about Mr Jacek Komuda who is not my personal friend  nor he is someone I have met before, although I assume it would have been a pleasure, for me at least.  http://en.wikipedia.org/wiki/Jacek_Komuda 
His blog is here - http://www.samozwaniec.info/archiwum.php
and some time ago upon reading one of his short stories I drew these three fellows, some very disreputable characters :)


Now the Polish language part of today's entry :
(bez polskich znakow)
To bedzie recenzja a moze raczej niby recenzja, bo wlasciwie to  z Wasciami et Waszmosciankami chcialbym sie podzielic wrazeniami, pokrzepiwszy sie wprzody kapinka nalewki staropolskiej na miodzie a imbirze...smile.gif o ksiazce imci Jacka Komudy pt 'Samozwaniec'.

Multo volens smile.gif przeczytalem wlasnie opus pt 'Samozwaniec' imci Komudy - i powiem wydaje mi sie ta opowiesc najlepsza w tworczosci acana Komudy, furda tam! bez ogrodek powiem ze miejscami bardzo mi sie podbala ze czytanie jej zachecalo mnie do rysowania.

Jako ze nalezy byc patriota we wlasnym domu wiec pochwale sie ze w onym domu mam sporo powiesci z okresu Rzplitej Szlacheckiej, e.g. Korkozowic, Sienkiewicz, Krolikiewicz, Hen et tutti quandi, i pare lat ostatnich dodalem 3-4 ksiazki imci Jacka.
Otoz, imc Komuda jawi mi sie, parafrazujac terminologie autoramentu narodowego, pocztowym/czeladnikiem tego jakze trudnego rzemiosla jakim jest pisarstwo historyczne (ktore jest moim ulubionym jesli chodzi o literature piekna), ale niczym hufiec husarii polskiej lub kirasjerii rakuskiej podaza ku towarzystwu wyzej wymienionych jegomosciow, i w konsekwencji tego terminowania moze wkrotce stanie sie dowodca pocztu husarii czyli mistrzem (czego sobie i jemu zycze z calego serca). Mam nadzieje, a raczej nie trace nadzieji, ze nastepne czesci Samozwanca wlasnie okaza sie juz dzielami mistrza, owa wybuchowa mieszanka husarskiego przepychu i potegi z tatarskim tancem a kozackimi skokami, eliksirem na globalne opodatkowanie...er ocieplenie, dochodacym w swej doskonalosci finezje odsady ogona rumaka rumelijskiego czy brzoskwiniowe chrapy rumaka adziamskiego, na czapke padyszacha tegoz chcialbym.

Co prawda mam niejakie wrazenie ze czytalem bylem jakby scenariusz do filmu bardziej nizli powiesc - tyle w tej knidze opisow i dywagacji co jest co, i do czego sluzy - dla tych ktorym ciezar zycia nie pozwala na czytanie ciezkich podrecznikow a prac historykow ze stajni Bellony czy Infrotu etc, to owi lekcewazacy sobie ciezary i zmagania umyslu pisane polszczyzna ciezsza nizli zad kobyly fryzyjskiej to u Komudy moga sobie to i owo przyswoic czytajac rozdzial za rozdzialem Samozwancowej przygody, zwlaszcza mlodz a pacholeta, oczywiscie dojrzalych mezow a neiwiasty w wieku mosci Zagloby tez zapraszam do czytania.
Jackowy bohatyr nie moze sie zdecydowac czy rzeczywiscie skoczyl byl Akademie Rakowska pod panowaniem krola Zygmunta czy tez gimnazjum w Lancucie pare lat temu nazad ( caveat, bron mnie Boziu zebym mial coskolwiek przeciwko pieknemu grodowi lancuckiemu czy temtejszym gminazjom) ale jakos ten bohater jest jeszcze malo przekonywaujacy, cos mi pasuje do jednego z acanow ktorzy odtwarzaja dzisiaj bitwy Trzech Monarchow w Gniewie nizli z kosci a sciegien mlodzienca z poczatku XVII wieku. Ale moze sie czepiam, bo z drugiej strony wszystkie Moskwiciny w ksiazce sa grube, sprosne i podstepne, nie mowiac o tem ze lase sa na cnote dziewuszek malych niczym ... przekleci przez Boga ksieza a sprosni rabini na chlopaczkow w 'US of A'.

Z innej strony ciekawy jest ten konflikt rodzinno-majatkowy u bohatera, ten konflikt prawie na arkan wziety z Wladyslawa Łozinskiego opowiesci..

W sumie to na tych chyba cos 500 stronnicach nie dzieje sie wiele, mozna by rzec ze akcja nie plynie wartko jak San wiosna, ale bardziej jak Bzura pod moim kochanym  Lowiczem, czy pod Pilica pod Rzeczyca. ale jak wiadomo rumaki a jezdzcow nalezy sposobic do gonitw a jezd skokiem czy czwalem wiec mam nadzieje ze to sie poprawi w tomach nastepnych. Tylko zeby w nastepnych tomach sie nie pokazalo ze akcja 'Lalki' byla bardziej wartka nizli zabawy szlachtnych polskich mlodziencow pod komenda Samozwanca w opowiesci Jackowej, ojala!.

Inna jest tez prawda ze dosc gesto i ciezko leca slowa grube a sprosne, ale widac nasz acan Komuda ma takowy styl a moze raczej sposb na przykucie uwagi lub rozproszenie uwagi czytelniak bo troszke jakby tymi grubianstwami zaslania swoje niezgrabnosci pisarskie czy dziury w opowiesci.

A propos konia polskiego i jego prowenencji to sie nie zgadzam ani w jote z tezami gloszonymi przez imci Komude, ale to juz insza inszosc, wymagajaca napisania przynajmniej eseju na temat konia polskiego.

Mimo wszystko, mocium pani et panie, to jednak polecam te ksiazeczuszke tym ktorzy sa spragnieni czytania czegos to coraz nowego z tematyki wojen i zycia w Rzplitej Obojga Narodow. I choc nie jest to nowoczesny Tatar Polski Sienkiewicz, to cos mnie za glowe trzymalo kiedym ksiazke te w lapy moje wzial, trzymalo az do konca przeczytalem, i raczej sie nie nudzilem w tych objeciach.. ani mnie nie lapala chec wyplazowania autora za pisanie nonsensu, cos ie czesto w powiesciach tzw historycznych przytrafia - vide rozni psiarze anglojezyczni jak Ben Kane w powiesci 'Forgotten Legion' etc.

Tak wiec kopije ( a moze raczej dzide jak na jazde kozacka przystalo) w pol ucha tej klaczki wascinej hi, hi, hi, a skokiem na Moskala wraz z Dymitrem I ... w nastepnych tomach, Rus wielka, a Moskwa jeszcze wieksza, musi byc wiecej przygod, panie Jacku smile.gif

Ot et finis, Pani Trzpiotko et Panie Kochanku, ot co...
pozdrawiam z goracej 'Republic of Brooklyn'
ps
znalazlem na necie recenzje najnowszej ksiazki, pt Banita,  imci Komudy - niestety nie jest zachecajaca :(
http://www.stacjakultura.pl/1,1,8237,Banita_recenzja_ksiazki,artykul.html
Trzeba przyznac ze generalnie dziela  autora wywoluja bardzo mieszane i czesto nieprzychylne emocje u wielu milosnikow historii et kultury Rzeczpospolitej Obojga Narodow. Ale to jak zawsze jest ze slynnej rzymskiej maksymy - de gustiubs non disputandum est

No comments: